1 lipca brytyjski fintech mierzył się z poważną awarią, przez którą klienci nie mogli płacić kartami Revolut. Środki były pobierane z konta, ale nie trafiały do sprzedawcy. Brytyjski fintech wyjaśnia, że było to spowodowane kłopotami po stronie pośrednika przetwarzania płatności. Komunikat KNF można znaleźć tutaj.

Tekst został zaktualizowany o oficjalne stanowisko Revolut – na końcu artykułu.

KNF prosi Brytyjczyków o „zapewnienie i utrzymanie zwiększonego nadzoru nad spółką”

To zresztą nie pierwsza tego typu awaria – do podobnych problemów doszło 10 miesięcy temu. Dlatego CEO firmy Nikolay Storonsky wydał oświadczenie, w którym wyjaśnia, że Revolut tworzy własne narzędzie do przetwarzania płatności, które ma być gotowe pod koniec 2018 roku. Firma nie chce dłużej polegać na zewnętrznych dostawcach.

Wygląda na to, że nie uspokoiło to użytkowników Revolut, których jest w Polsce ponad 100 tysięcy. Dzisiejszy komunikat KNF to najprawdopodobniej efekt skarg zgłaszanych na brytyjski fintech.

Polski nadzorca zaznacza, że Revolut posiada licencję instytucji pieniądza elektronicznego, wydaną przez brytyjską FCA. Na mocy tzw. paszportu europejskiego uprawnia to fintech do świadczenia usług na terenie Unii Europejskiej, nie dając wielkiego pola do manewru polskiemu nadzorcy. Dlatego KNF zwrócił się z prośbą do FCA o „zapewnienie i utrzymanie zwiększonego nadzoru nad spółką”.

– W ramach unijnej swobody świadczenia usług i na zasadzie tzw. ‘jednego paszportu europejskiego’, Revolut Ltd jest uprawniony do prowadzenia działalności na terytorium innych państw członkowskich Unii Europejskiej, w tym w Polsce (zgodnie z zawiadomieniem otrzymanym przez KNF od Financial Conduct Authority w dniu 06 czerwca 2016 r.). Z uwagi na powyższe Komisja Nadzoru Finansowego nie dysponuje prawnymi oraz operacyjnymi możliwościami odpowiednio wczesnej identyfikacji ewentualnych niewłaściwych praktyk lub działań tego typu podmiotów, umożliwiającej zapobieżenie naruszeniom interesów ich polskich klientów – czytamy w komunikacie KNF.

– W dniu 1 lipca 2018 r. spółka poinformowała o problemach z dokonywaniem płatności przez klientów w postaci opóźnień lub nieprawidłowego ich wykonania. W związku z zaistniałą sytuacją oraz rosnącą skalą działalności spółki, Urząd Komisji Nadzoru Finansowego zwrócił się do swojego odpowiednika w Wielkiej Brytanii, nadzorującego Revolut Ltd, o zapewnienie i utrzymanie zwiększonego nadzoru nad spółką – wyjaśnia komunikat nadzorcy.

Jak można interpretować takie oświadczenie? Wygląda to na delikatne ostrzeżenie dla brytyjskiego fintechu, które zarazem jest sygnałem dla polskich klientów, że nadzorca czuwa nad ich bezpieczeństwem. KNF nie sprawuje bezpośredniej kontroli nad Revolutem, dlatego nie ma zbyt wielkiego pola manewru. Jedną z możliwości jest właśnie zwrócenie się do brytyjskiej FCA.

Stanowisko Revolut

Poniżej prezentujemy oficjalne stanowisko Revolut w komentarzu Chada Westa, Global Head of Marketing & Comms, Revolut.

Tak jak większość startupów finansowo-technologicznych korzystamy z usług zewnętrznych partnerów do procesowania transakcji. Ich systemy są dostępne przez 99% czasu, ale istnieje zawsze ryzyko usterki. Od dziewięciu miesięcy pracujemy nad tym by zbudować własną kompetencję w zakresie procesowania transakcji i przenieść tą funkcję do wewnątrz firmy. Pozwoli to nam zminimalizować ryzyko podobnych incydentów w przyszłości.

Choć jest to bardzo frustrujące gdy na reputację firmy rzutują usterki podmiotów trzecich, bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność za opóźnienia niedzielnych płatności. Szczegółowo informowaliśmy o incydencie wszystkich naszych klientów, w poszczególnych przypadkach oferując zwrot kosztów klientom, którzy zmuszeni byli użyć za granicą innej karty.

Zależy nam na budowaniu transparentnej i konstruktywnej współpracy z regulatorami na każdym rynku, na którym oferujemy nasze usługi. W przypadku Polski, liczymy na nawiązanie dialogu, który będzie początkiem długiej i owocnej współpracy z regulatorem.

Chad West, Global Head of Marketing & Comms, Revolut

ZDOBĄDŹ DARMOWĄ KARTĘ REVOLUT