Tysiąc komentarzy. Wielu sfrustrowanych klientów. Niektórzy nie mogli wrócić do domu, bo nie mogli zapłacić za bilet na dworcu. Niektórzy zapewne nie mogli zapłacić za paliwo, a inni za lekarstwa w aptece. Awarie banków to nie są żarty, często prowadzą do dramatów życiowych i nie jest to przesada. Treść komentarzy to materiał dla ciekawego dokumentu, który pokazałby jak ważne w życiu codziennym Polaków stały się banki. Wszystkim powinno zależeć na ich jak największej niezawodności, ale też nie ufać im na tyle, by nie zabezpieczyć się na wypadek problemów.

ING Bank Śląski o godzinie 21-ej poinformował, że sytuacja już prawie powróciła do normy. Można płacić kartami, działają bankomaty i wpłatomaty. Moje ING działa jeszcze w ograniczonym zakresie, ale już można sprawdzać stan konta i wykonywać przelewy.

Awarie banków to poważna uciążliwość dla klientów

Sprawna komunikacja banku z klientami w momencie wystąpienia tak dużych problemów to podstawa. Nie było źle. Uciążliwości techniczne powoli stają się chlebem powszednim sektora bankowego. Niedawno doszło do dużej awarii PKO BP (nie działało IKO). Jednak nie jest jeszcze tak źle jak np. w Wielkiej Brytanii.

Osoby, które mają konto tylko w jednym banku powinny się zastanowić nad dywersyfikacją rachunków. W większości przypadków usterki udaje się naprawić w ciągu jednego dnia, ale nawet jednodniowa przerwa może pociągnąć za sobą poważne skutki finansowe dla wielu klientów (np. gdy mija termin płatności podatków, pensji lub chodzi o prywatną sprawę „życia lub śmierci”).

Kilka godzin bez dostępu do pieniędzy wywołuje uzasadniony dyskomfort, ale da się to jeszcze przeżyć. Gorzej gdyby taka sytuacja miała potrwać np. kilka dni. Albo miesięcy jak w przypadku banku TSB z Wielkiej Brytanii, gdzie awaria goniła awarię przez pięć miesięcy. CEO TSB Banku Paul Pester nie mógł problemu rozwiązać i ostatecznie podał się do dymisji we wrześniu bieżącego roku. Piękny precedens. Ku przestrodze dla tych bankowców, którzy wciąż bagatelizują rolę szefa IT w kształtowaniu strategii rozwoju banku.

W istocie klienci, którzy mają konto tylko w jednym banku powinni założyć drugie i trzymać na nim minimalną kwotę uznawaną przez nich za wystarczającą by przeczekać awarię bez większego stresu. Można też trzymać gotówkę w domu, ale to tylko rozwiązuje problem z zakupem kury na rosół, a nie np. niemożliwości dokonania przelewu studiującym dzieciom, które pilnie potrzebują pieniędzy na piwo, tfu… książki.

/ŁP