Jak można się łatwo domyśleć nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie – wszystko zależy od indywidualnych potrzeb czytelnika. Postanowiliśmy porównać ofertę obu serwisów i subiektywnie wybrać zwycięzcę.
Kupuj audiobooki na własność, bez abonamentu – oferta Audioteki
W Polsce najdłużej działa Audioteka, czyli darmowa aplikacja do słuchania audiobooków. Płacimy jedynie za książki, które chcemy przeczytać, bez konieczności wykupienia abonamentu. Ceny wahają się między 15-40 zł, najczęściej utrzymując się na poziomie 25 zł. Każda książka którą kupimy za pośrednictwem Audioteki staje się naszą własnością i nie potrzeba żadnej subskrypcji, aby ją odsłuchać. Wystarczy uruchomić aplikację i gotowe.
Audioteka ma także model abonamentowy. Audioteka Plus to wydatek rzędu 19,90 zł miesięcznie, a w jej ramach użytkownik otrzymuje 1 punkt w miesiącu (ważny przez 3 msc). Taki punkt można zamienić na jednego audiobooka, wybierając go jako formę płatności po umieszczeniu pozycji w koszyku. W ten sposób można trochę zaoszczędzić, zamieniając punkty na droższe pozycje. Co ważne subskrypcje można w każdej chwili anulować, tylko pamiętajmy żeby zamienić na audiobooki wszystkie niewykorzystane punkty.
Wśród bestsellerów Audioteki znajdują się takie pozycje jak „Zamęt” Vincenta V. Severskiego, „Teoria Wszystkiego” Stephena Hawkinga, czy „Gra o Tron” George’a R.R. Martina.
Miesięczny abonament i ponad 30 tysięcy dostępnych pozycji – oferta Storytel
Bezpośrednią konkurencją Audioteki jest szwedzki serwis Storytel, który działa w Polsce od 2016 roku. Za cenę 29,99 zł miesięcznie można przesłuchać każdą z ponad 30 tysięcy dostępnych pozycji. To największy serwis streamingu audiobooków na świecie. Na początek można skorzystać z bezpłatnego okresu próbnego, trwającego 14 dni. Trzeba jednak pamiętać, że gdy użytkownik rejestruje się do darmowego okresu próbnego, zostaje automatycznie przełączony do planu miesięcznej subskrypcji na koniec bezpłatnego triala. Trzeba samemu zrezygnować z subskrypcji przed ostatnim dniem okresu próbnego. W takim przypadku nie zostaniemy obciążeni finansowo, a nasza subskrypcja zostanie anulowana.
Wśród najpopularniejszych pozycji Storytel znajdują się „Uprowadzona” Charlie Donlea, „Agatha Raisin i śmiertelne ukąszenie” M. C. Beaton, czy „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego.
Nad dostępnymi audiobookami nie ma się co rozpisywać – każdy może przejrzeć aktualne pozycje, a większość z nich i tak powtarza się w obu serwisach. Który zestaw książek jest bardziej atrakcyjny to już kwestia gustu, ale Storytel uraczy nas większą liczbą pozycji.
No dobrze, zatem który model jest lepszy? Storytel czy Audioteka?
W naszej opinii zdecydowanie wygrywa Audioteka. Kwestie interfejsu nie są tu brane pod uwagę, bo obie platformy działają dobrze, mają oczywiście pewne drobne niedociągnięcia, ale 90% korzystających dostaje to czego oczekuje (łatwy dostęp do biblioteki, wygodna nawigacja, program zapamiętuje miejsce, w którym zakończono przesłuchiwanie audiobooka, itp.)Wybór Audioteki też nie jest podejmowany ze względuna cenę, bo niektóre audiobooki – zwłaszcza super produkcje kosztują tyle co trzymiesięczny abonament w Storytel. Rzecz w tym, że słuchanie audiobooka często zajmuje ponad 30 godzin, a to oznacza, że przesłuchanie książki w przypadku osoby pracującej (która ma jeszcze Netflix, korzysta z papieru, słucha muzyki, ma ogólnie życie) zapewne zajmie więcej niż miesiąc.
W tym wypadku lepiej unikać abonamentu, bo zakup „audiobooka na własność” trochę bardziej motywuje do jego przeczytania niż taki „multisportowy” model Storytela. Multisportowy dlatego, że wiele osób zapewne jest płatnikami, ale nieaktywnymi użytkownikami. Zaznaczam przy tym, że gdyby abonament w Storytel wynosił nie 29,90 zł tylko 14,99 zł to prawdopodobnie poleciłbym właśnie tę platformę. Innymi słowy, to kwestia elastyczności cenowej popytu:). To bardzo subiektywna opinia. Wszystko zależy od profilu użytkownika – bardzo aktywny zapewne ekonomicznie lepiej wyjdzie na Storytel. Zawsze jest jakieś „ale” i możliwa do wykonania analiza ekonomiczna ze względu na profil słuchacza. Jednak finalnie może okazać się, że różnica to 30 zł rocznie i cała analiza była w zasadzie bardziej czasochłonna niż pożyteczna.