Steve Wozniak to jeden z twórców firmy Apple. Ostatnio przyznał, że zakupił BTC, gdy ten był po 700 dolarów. Niedawno stwierdził także, że BTC jest lepszy od złota i dolara.

Pozytywnie nt. przyszłości tej wirtualnej kryptowaluty wyraził się również John McAfee – twórca jednego z najpopularniejszych programów antywirusowych. Tydzień temu poinformował on na Twitterze, że kurs BTC w ciągu trzech lat osiągnie poziom 500 tys. dolarów. Nie wiemy, czy chodziło mu o silną aprecjację  BTC (wzrost kursu BTC), czy może deprecjację dolara (spadek kursu USD).

Warren Buffet mówi „bańka”

Z kolei jeden z najbogatszych ludzi świata – Warren Buffet aka „Wyrocznia z Omaha” – bez wątpienia najbardziej znany inwestor na świecie – miał stwierdzić, że BTC nie można przypisywać wartości, bo to nie jest składnik aktywów, który tę wartość dostarcza. Majątek Buffeta wart jest 80,6 mld dolarów. Jego słowa można traktować poważnie, bo człowiek ten zjadł zęby na poszukiwaniu wartości. Przestrzega on przed BTC od lat i w zasadzie wprost nazywa rynek BTC bańką (jej wycena przekroczyła 101 mld dolarów). Złośliwi twierdzą, że będzie to jego największa pomyłka inwestycyjna. Mając 87 lat można już sobie na takie pozwolić.

Czytaj także: Rosja zablokuje giełdy kryptowalut?

Nie zmienia to faktu, że kurs BTC przekroczył 6 tys. dolarów, czyli 22 tys. zł za jednego BTC. Jeśli ktoś na początku roku posiadał w swoim portfelu trzy BTC (kurs po 900 dolarów), to dzisiaj po sprzedaży byłby 50 tys. zł do przodu.

BTC wzbudza wiele kontrowersji

Nikogo nie powinno to dziwić. Dla jednych to kryptowaluta wykorzystywana przez przestępców w szarej i czarnej strefie. Dla innych element anarchistycznego podejścia do obecnie prowadzonej polityki monetarnej przez banki centralne na świecie. Część zapewne traktuje to jak sposób na ucieczkę przed inflacją i możliwość zbudowania jakiejkolwiek wartości („energia elektryczna transmutuje w kryptowalutę”) jak w Wenezueli lub innych upadłych państwach. Nie można też wykluczyć ani zaprzeczyć, że cześć inwestorów to zwykli spekulanci a jeśli tak – to podąża za nimi też cała masa naiwniaków. W zasadzie – jak za każdą pieniądzem na świecie.

BTC rozwija się daje. Przybywa miejsc, gdzie można swobodnie zapłacić tą walutą. Tworzą się start-upy, które głęboko wierzą, że płatności oparte o BTC są przyszłością rynków finansowych. Równocześnie powiększa się grono państw nieprzychylnych BTC – najbardziej znane przypadki stanowczej ingerencji pokazały Chiny. Potem Rosjanie, którzy wpierw ostrzegli przed BTC a następnie zapowiedzieli stworzenie własnej kryptowaluty – krytptorubla.

Obok kryptowalut ozwija się technologia blockchain. Dla wielu przedstawicieli sektora Fintech sam BTC nie jest niczym więcej jak ciekawostką podczas gdy blockchain to już przyszłość rozwiązująca szereg problemów np. trwałego nośnika w systemach bankowych. Technologia ta może być też wykorzystywana przy AML i KYC. Nie ma tego złego.

Kurs BTC to dzisiaj ponad 6 tys. dolarów. Jeśli spojrzymy na wykres to robi się on coraz bardziej stromy, a to oznacza, że 7 tys. osiągniemy prawdopodobnie w listopadzie (5 tys. „pękło” w pierwszej połowie października). Oczywiście jeśli nie dojdzie do korekty albo pęknięcia bańki. John McAffe musiałby wtedy publicznie zjeść dosyć istotna dla niego część swojego ciała.

/ŁP