Łukasz Piechowiak, redaktor naczelny Fintek.pl: W jakim celu Visa stworzyła Inkubator?

Igor Zacharjasz, Director Engagement, Innovation Incubator at Visa:  Warszawski Inkubator Innowacji Visa jest częścią międzynarodowej sieci utworzonej przez naszą firmę. Centra Innowacji Visa na świecie funkcjonują w modelu „jeden do jeden”, współpracując z klientem (czyli bankiem, agentem rozliczeniowym albo detalistą) nad rozwiązaniem konkretnego problemu.

W Polsce natomiast pracujemy w ramach zupełnie innego modelu. Sama inicjatywa powstała w wyniku współpracy z bankami – wydawcami kart Visa – oraz agentami rozliczeniowymi. Zespół projektowy tworzą stali eksperci Inkubatora, jak również eksperci oddelegowani przez banki i agentów rozliczeniowych. Banki, które na co dzień ze sobą konkurują, traktują Inkubator jako przestrzeń, w której mogą swobodnie dzielić się informacjami i wspólnie pracować nad otwartymi i rynkowymi standardami.

Ł.P.: To zapewne wymaga dyskrecji…

I.Z.: Dbamy o to, żeby na forum Inkubatora nie padały informacje niejawne i dysponujemy w tym celu specjalną formułą prawną. Wszystkim nam zależy przede wszystkim na wypracowaniu rozwiązań, które dotyczą całego rynku, a nie konkretnych podmiotów. Taki też był zamysł utworzenia Inkubatora – Visa podjęła decyzję o uruchomieniu platformy, w ramach której uczestnicy rynku wspólnymi siłami pracują nad usprawnieniem funkcjonowania całej branży. Podczas warsztatów określiliśmy wspólnie z bankami i agentami rozliczeniowymi cztery grupy zagadnień, którymi chcielibyśmy się zajmować w ramach Inkubatora: rozwiązania płatnościowe następnej generacji; inteligentne miasta i internet rzeczy; dane oraz ich wykorzystanie; identyfikacja.

Ł.P.: Ile banków bierze udział w projekcie?

I.Z.: Z bankami rozmawiamy zawsze przed uruchomieniem konkretnego projektu. W pracach nad pierwszymi dwoma projektami wzięło udział sześć banków i dwóch agentów rozliczeniowych. Obecnie, dwa kolejne projekty prowadzone są przez zespoły z siedmiu banków i jednego agenta rozliczeniowego. Cieszy nas, że eksperci z branży chcą aktywnie uczestniczyć w pracach Inkubatora i mamy świadomość, że ich wiedza stanowi ogromną wartość dodaną dla całego projektu.

Ł.P.: A kto zgłasza projekt?

I.Z.: Robimy to wspólnie podczas spotkań Rady Klientów Visa, która reprezentuje wszystkie banki wydające karty Visa.

Ł.P.: Wyjaśnijmy to naszym Czytelnikom. Popyt jest zgłaszany przez Radę Klientów, konkretne projekty są też omawiane wcześniej, potem trafiają do Inkubatora Innowacji Visa, czyli zespołu złożonego z banków i agentów rozliczeniowych, osób dedykowanych do realizowania tego projektu. Czy zapraszacie firmy, startupy z zewnątrz, które mogłyby pomóc przy ich rozwiązaniu?

I.Z.: Podstawowy skład zespołu pracuje nad projektami przez cały okres ich trwania. W ramach naszych prac może również zaistnieć potrzeba, aby zaprosić do współpracy firmy z zewnątrz. Mowa tu nie tylko o startupach technologicznych, ale także o firmach dojrzałych rynkowo, które oferują konkretne rozwiązanie, czy o partnerach merytorycznych.

Ł.P.: Jakie korzyści ma startup z zaproszenia do takiego projektu?

I.Z.:  Dotychczas nie mieliśmy doświadczeń z firmami, które moglibyśmy określić jako startupy. Zdarzało nam się zapraszać do współpracy firmy fintechowe, które miały już wypracowane gotowe rozwiązania. Wynika to z tego, że w Inkubatorze poszukujemy rozwiązań gotowych do wdrożenia, dojrzałych i takich które wpasowują się w wypracowaną przez nas koncepcję. Nastawiamy się na realne efekty, które jak najszybciej będą odczuwalne na rynku. Inkubowanie pomysłów we wczesnej fazie koncepcyjnej nie jest naszym celem.

Ł.P.: Słowo „inkubator” funkcjonuje w porządku organizacyjno-prawnym w Polsce trochę w innym znaczeniu. Można przypuszczać, że Inkubator Innowacji Visa jest czymś zupełnie innym. W dużym skrócie, jesteście inkubatorem konkretnych rozwiązań, a nie pomysłów.

I.Z.: Mówiąc o Inkubatorze Innowacji Visa, zawsze zaznaczam, że naszym celem nie jest inkubowanie startupów. Oczywiście przewidujemy formułę, która zakłada ich potencjalne zaangażowanie. Co do zasady inkubujemy projekty, które faktycznie po fazie inkubacji w naszej przestrzeni mają szansę być wdrożone na szeroką, rynkową skalę.

Ł.P.: Czy projekt paragonu cyfrowego miał związek z planami regulatora?

I.Z.: Zaprosiliśmy Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii do uczestnictwa w naszych pracach w charakterze obserwatora. Dzięki temu mieliśmy możliwość konsultowania rozwiązań i porównania z planami Ministerstwa tego, co chcemy wypracować. Stworzyliśmy koncepcję automatycznego przesyłania paragonu cyfrowego do bankowości mobilnej przy płaceniu kartą.

Ł.P.: Do bankowości mobilnej, czy na e-maila?

I.Z.: Do bankowości mobilnej. Z pełną świadomością wybraliśmy ten kanał. Fazę projektowania poprzedziły dwa miesiące zbierania i analizowania danych. Przeprowadziliśmy badania ilościowe i jakościowe z konsumentami, z których wynika jasno, że nie chcą oni otrzymywać paragonów na maila, dlatego że przechowywanie ich w taki sposób jest niewygodne i nie sprzyja szybkiemu wyszukiwaniu. Nie podoba im się również pomysł kilkunastu aplikacji od różnych detalistów.

Ł.P.: To także ciekawe. Zwłaszcza, że aplikacje trzecie niezwiązane ani z bankowością, ani z organizacją płatniczą w zasadzie miałyby wygodny dostęp do zasysania tych danych z e-maila.

I.Z.: Tak, ale wymaga to dodatkowej interakcji z poziomu użytkownika. A tutaj mówimy o rozwiązaniu, które zwalnia konsumenta z dodatkowego działania. W momencie płacenia kartą, automatycznie do bankowości mobilnej wpada paragon powiązany z konkretną transakcją.

Ł.P.: Czy e-paragon nie ograniczy się wyłącznie do obrotu pomiędzy istniejącymi bankami, istniejącymi agentami rozliczeniowymi i oczywiście sklepami, które mają możliwość przyjęcia płatności bezgotówkowej?

I.Z.: Widzimy bardzo dużą wartość w samym fakcie zbierania paragonów w wersji cyfrowej. Z naszych badań wynika, że konsumenci korzystają z paragonów papierowych w trzech celach: po pierwsze chcą sprawdzić, czy kasjer się nie pomylił. Taki paragon najczęściej trafia potem do kosza. Niektórzy konsumenci używają paragonów papierowych do zarządzania swoim budżetem domowym, jednak zdecydowanie najczęściej konsumenci przechowują paragony w celu wymiany, zwrotów i reklamacji towarów. Mówimy tutaj głównie o dobrach trwałych, elektronice użytkowej czy artykułach odzieżowych.

Ł.P.: Dlaczego paragon cyfrowy nadal nie jest wdrożony? Mowa tutaj o regulacjach, które nieśpiesznie wchodzą w życie lub są opracowywane?

I.Z.: Nasze prace były prowadzone z uwzględnieniem przyszłych projektów legislacyjnych, a sam projekt paragonu cyfrowego został zakończony w rozumieniu wypracowania samego rozwiązania. Dla regulatorów opracowaliśmy listę propozycji, które m.in. umożliwiłyby uruchomienie programu pilotażowego. Chcielibyśmy skonfrontować nasze założenia z rzeczywistością i sprawdzić, jak takie rozwiązanie będzie funkcjonować w praktyce.

Ł.P.: Czy wymaga to wielu zmian w regulacjach?

I.Z.: Rynkowe wdrożenie rozwiązania paragonu cyfrowego wymaga podjęcia konkretnych działań legislacyjnych. Jednak na potrzeby wdrożenia pilotażowego wybraliśmy scenariusz biznesowy możliwy do zrealizowania w obecnym stanie prawnym.

Ł.P.: A co stoi na przeszkodzie, żeby paragon papierowy i cyfrowy funkcjonowały równolegle?

I.Z.: Potencjalnie mogłyby funkcjonować równolegle, ale przyjrzyjmy się jednak takiemu scenariuszowi, w którym detalista chciałby wprowadzić polski odpowiednik sklepu Amazon Go. Chciałby zapewnić konsumentowi możliwość wybrania towaru, zapłacenia poprzez aplikację mobilną i wyjścia ze sklepu. Jeżeli obowiązuje paragon papierowy, to tego typu model handlowo-płatniczy nie zafunkcjonuje.

Ł.P.: Np. Carrefour w Galerii Północnej w Warszawie umożliwia skanowanie towaru za pomocą aplikacji mobilnej, ale trzeba podejść do kasy i paragon odebrać.

I.Z.: I to jest to, co zabija tzw. „user experience”. Dlatego detaliści są zainteresowani przeniesieniem ciężaru z paragonu papierowego na paragon cyfrowy, bo to umożliwi przetestowanie innowacyjnych modeli biznesowych i otworzy szereg nowych możliwości.

Ł.P.: A może do obowiązku wydawania paragonów wprowadzić alternatywę, umożliwiającą wydanie e-paragonu zamiast paragonu papierowego. Czy nie wystarczyłaby zgoda klienta?

I.Z.: Jest to jeden ze scenariuszy.

Ł.P.: Czy są jakieś ramy czasowe na wprowadzenie tego rozwiązania?

I.Z.: Chcielibyśmy przeprowadzić program pilotażowy jak najszybciej i jesteśmy na etapie rozmów z potencjalnymi partnerami.

Ł.P.: A czy dla podmiotów bez licencji również istniałaby możliwość współpracy w ramach tego rozwiązania? Czy jest jakaś ścieżka umożliwiająca otrzymanie tego całego pliku i przesłanie go do podmiotu trzeciego?

I.Z.: Technologicznie zostało to tak zaprojektowane, żeby podmioty inne niż banki mogły podłączyć się do systemu.

Ł.P.: Czyli nie mamy tutaj do czynienia z monopolem?

I.Z.: Zdecydowanie nie. System, który opracowujemy, będzie otwarty i zakłada istnienie tzw. „centralnego huba”. Pozwoli on bankom na połączenie ze zbiorem e-paragonów i zaprezentowanie ich użytkownikom w bankowości mobilnej. Z technicznego punktu widzenia, dostęp do centralnego huba mogłyby mieć również inne, autoryzowane wcześniej podmioty. Nie przeprowadzaliśmy jeszcze analizy prawnej takiego rozwiązania i nie sprawdzaliśmy nastawienia konsumentów do dzielenia się tego typu informacjami z firmami innymi niż banki. Musimy pamiętać, że relacja konsumenta z bankiem oparta jest na dużym zaufaniu i dlatego nie ma on obaw przed wysłaniem danych o paragonach i zakupach do bankowości mobilnej.

Ł.P.: Na czym polegał pierwszy projekt Inkubatora Innowacji Visa?

I.Z.: Był to projekt, który dotyczył zwiększenia zasięgu sieci akceptacji, czyli udostępnienia terminali płatniczych przedsiębiorcom, którzy nie przyjmują jeszcze płatności bezgotówkowych. Projekt ten wiązał się z działaniami Fundacji Polska Bezgotówkowa. W ramach Inkubatora Innowacji Visa sprawdzaliśmy bariery we wprowadzaniu terminali u mikroprzedsiębiorców, takich jak np. małe gabinety dentystyczne umiejscowione poza dużymi miastami w Polsce czy też warsztaty samochodowe, gabinety kosmetyczne lub fryzjerskie.

Wynikami naszych badań podzieliliśmy się z Fundacją Polska Bezgotówkowa. Cel był wspólny i bardzo klarowny: rozwój obrotu bezgotówkowego w Polsce, cyfryzacja rodzimej gospodarki i przejście na model bezgotówkowy.

W ramach tego projektu opracowywaliśmy również warstwę komunikacyjną. Jedną z głównych barier są trudności ze zrozumieniem ofert prezentowanych przez agentów rozliczeniowych. Zdarza się, że mikroprzedsiębiorcy nie potrafią porównać ofert, które otrzymują od dwóch konkurencyjnych firm. Chcieliśmy wspólnie z agentami rozliczeniowymi i bankami zastanowić się także, jak można skonstruować jasną, prostą i zrozumiałą komunikację dla mikroprzedsiębiorców.

Ł.P.: Trzeba stworzyć porównywarkę terminali?

I.Z.: Tu nie chodzi o porównywarkę, a o wypracowanie standardowego, powszechnego na rynku modelu komunikowania ofert właśnie do takich przedsiębiorców. Chodziło również o to, żeby oferty, które trafiają do mikroprzedsiębiorców były dostosowane do ich potrzeb. Zauważyliśmy np., że w niektórych branżach wygląd terminala, jego rozmiar czy ciężar może mieć bardzo duże znaczenie. Mowa chociażby o salonach beauty & spa.

Analizowaliśmy też np. dlaczego mikroprzedsiębiorcy preferują gotówkę, a nie transakcje bezgotówkowe i w jakich branżach ma to miejsce najczęściej. Przedsiębiorca, który wybiera gotówkę, często sam rozlicza się ze swoimi poddostawcami gotówkowo.

Ł.P.: Czyli nie chodzi wyłącznie o szarą strefę?

I.Z.: Niekoniecznie. Szara strefa jest znaczącym elementem, ale my w naszych pracach ten aspekt w ogóle wyeliminowaliśmy, dlatego że nie mamy bezpośredniego wpływu na jego likwidację. Nie analizowaliśmy przedsiębiorstw, których istnienie zależy od szarej strefy, czyli takich które balansują na granicy opłacalności i osiągają zysk tylko dlatego, że nie ewidencjonują wszystkich przychodów. Bywa również tak, że w jednym lokalu funkcjonują dwie niezależne od siebie firmy, np. salon beauty & spa i fryzjer. Nie ma w tej chwili możliwości rozliczania się jednym terminalem w tych dwóch niezależnych firmach, mimo że funkcjonują tak, jakby były jednym przedsiębiorstwem.

Ł.P.: Współdzielenie terminali.

I.Z.: Dokładnie tak. Takich elementów, na które trafiliśmy było bardzo dużo. Część była oczywista, część nas zaskoczyła.

Ł.P.: Współdzielenie terminali to bardzo ciekawy temat. Co zaskoczyło Was najbardziej?

I.Z.: Najbardziej zaskakujące było to, że mikroprzedsiębiorcy podejmują biznesowe decyzje oparte na nieaktualnej już wiedzy na temat transakcji bezgotówkowych pozyskanej kilka lat wcześniej. Mowa tu o takich mitach, jak na przykład wysoki koszt utrzymania terminalu.

Ł.P.: Czyli komunikacja jest tutaj najważniejszym elementem.

I.Z.: Jest elementem kluczowym, dlatego ten projekt koncentrował się na komunikacji i synergii z Polską Bezgotówkową. Fundacja korzysta z wyników naszych prac, co nas bardzo cieszy. Komunikacja ma służyć obalaniu mitów, podkreślać wartości wynikające z posiadania terminala, a także pokazywać przedsiębiorcom, jak wybierać odpowiednie oferty.

Ł.P.: Dziękuję za rozmowę.

I.Z.: Ja również dziękuję.

Z Igorem Zacharjaszem rozmawiał Łukasz Piechowiak.