Wynalazek Gutenberga upowszechniał się przez całe dziesięciolecia. Mnich specjalizujący się w przepisywaniu Biblii w ciągu całego swego życia mógł ich przepisać najwyżej 50. Jedna maszyna drukarska mogła tyle wydrukować w kilka dni. Pomimo tego, jeszcze przez wiele lat uważano, że to ręczne przepisywanie jest wartościowsze i właściwe, bo wiedza zapisana odręcznie w jakiś cudowny sposób miała mieć większą wartość.

Podobnie jest z papierowym pismem urzędowym w kopercie i znaczkiem, koniecznie z pieczątką z orzełkiem – podświadomie tkwi w nas przekonanie, że taka przesyłka jest skuteczniejsza i ważniejsza niż zwykły e-mail. Obie historie mają swoje punkty wspólne  – postęp nie tylko upowszechniał i skracał dostęp do informacji, ale przede wszystkim zmniejszał koszty. Dlatego projekt resortu cyfryzacji, chociaż zapewne jest daleki od doskonałości, należy uznać za krok milowy w cyfryzacji kraju.

Jak to będzie działać?

Osoba fizyczna będzie mogła zgłosić i potwierdzić swój adres elektroniczny w tworzonej bazie adresów elektronicznych, którą prowadzić będzie Minister Cyfryzacji. Dostęp do niej będą miały wszystkie urzędy publiczne. Sektor prywatny nie będzie miał do niej wglądu. Gdy urząd będzie chciał zaadresować ważne pismo do obywatela, w pierwszej kolejności wyszuka jego adresu elektronicznego w bazie i jeśli go tam znajdzie, to nada go w formie cyfrowej. Obywatel będzie mógł odpowiedzieć tą samą drogą.

Rewolucja papierowa

Cyfryzacja w komunikacji pism urzędowych, większa skuteczność doręczeń, oszczędność czasu i pieniędzy, a przy okazji mniej pomyłek – taki jest cel projektu ustawy o elektronicznych doręczeniach, który 14 lutego trafił do Rządowego Centrum Legislacji. Liczy on ponad 90 artykułów i 70 stron. Projekt należy raczej do tych trudnych, których procedowanie może potrwać.

Zmienia on kilkanaście aktów prawnych w tym Kodeks Cywilny, Kodeks postępowania cywilnego, Ordynację Podatkową, Kodeks Spółek Handlowych, Ustawę o kredycie hipotecznym, Prawo Bankowe, Ustawę o Komornikach i egzekucji, i wiele innych aktów prawnych. Wszędzie tam, gdzie pojawia się sprecyzowana ścieżka doręczania pism – tam wprowadzana jest możliwość alternatywnego przesłania ich w formie elektronicznej, nie tylko papierowej.

Czy powstanie Orlen Mail?

W uzasadnieniu projektu czytamy, że celem szczegółowym jest zapewnienie wszystkim podmiotom publicznym, niepublicznym i osobom fizycznym możliwości korzystania z jednego, własnego adresu do doręczeń elektronicznych, który będzie mógł być wykorzystany do korespondencji ze wszystkimi pozostałymi podmiotami korzystającymi z usług rejestrowanego doręczenia elektronicznego.

Ustawa przewiduje standaryzację usługi rejestrowanego doręczenie elektronicznego – tak, aby wymiana korespondencji była skuteczna prawnie. Elektroniczna skrzynka do doręczeń będzie taką skrzynką e-mailową do kontaktów z urzędami i sądami. Ustawa zrywa z przywiązaniem obywatela do jednego adresu do doręczeń – będzie on mógł odbierać pocztę z każdego miejsca na świecie, bez konieczności każdorazowego informowania o zmianie miejsca pobytu. 

W istocie resort cyfryzacji nowym prawem utworzy też całkiem nowy rynek usług (regtech), które będą polegać na uwierzytelnianiu adresów elektronicznych w oparciu o ustawowe wytyczne. No to teraz czekamy na Orlen Mail, PKO Mail czy Poczta Polska Mail. Bo czemu właściwie nie?