Revolut uruchomił moduł bezprowizyjnego inwestowania na początku sierpnia. Na razie usługa dostępna jest tylko dla metalowców, czyli użytkowników, którzy z jakiegoś dziwnego powodu postanowili zapłacić 49,99 zł miesięcznie za 18g metalową kartę płatniczą. Naturalnie subskrybenci Revolut Metal za swoją miesięczną daninę w cenie Netflixa dostają dodatkowe ficzery, które przeciętnemu użytkownikowi są potrzebne jak piąte koło u wozu.

Przyznaję, że byłem bardzo zaciekawiony usługą bezprowizyjnych inwestycji. Nie jestem profesjonalnym inwestorem i nie będę takiego udawać. Jednakże mam dwa rachunki maklerskie zatem można to uznać za reprezentatywną bazę do porównania z ofertą Revoluta.

Analizę techniczną sensowności zakupu amerykańskich akcji pozostawiam fachowcom, mam też bardzo ograniczone zaufanie do opracowań fundamentalnych – szczególnie od momentu gdy profesjonalni doradcy masowo reklamowali inwestycje w GetBack w czasach gdy wystarczyło spróbować konferencyjnych czekoladek sygnowanych logiem tej firmy, by poczuć niesmak zwiastujący rychłą niestrawność. Później masowo kasowali oni wpisy ze swoimi rekomendacjami i nie ponieśli za to żadnych konsekwencji, co zasmuca mnie i trapi gdy tylko o tym pomyślę.

Możesz kupić ułamek akcji

Revolut otworzył możliwość inwestycji w akcje 300 spółek notowanych m.in. na NASDAQ, czyli takich gigantów technologicznych jak Google, Facebook czy Apple.

Akcje tych spółek są drogie. Ciężko znaleźć perspektywiczną firmę z ceną akcji poniżej 10 dolarów, a komu się ta sztuka uda, ten może podać rękę Warrenowi Buffetowi.

Dlatego w Revolut istnieje możliwość zakupu ułamka akcji (fractional share), co teoretycznie daje możliwość zainwestowania nawet drobnej sumy w spółkę, której akcje kosztują kilkaset dolarów. Jeszcze nie wiem na jakiej zasadzie działa ta funkcja tzn. jak to zostało zorganizowane, jaka jest podstawa prawna, kto ma prawa do dywidendy, etc. Zapewne dowiemy się wkrótce.

Żeby kupić ułamek akcji użytkownik musi wpisać kwotę w polu waluty (tapnąć w miejscu, który na poniższym obrazku zaznaczono czerwonym kółkiem).

Gdzie tapnąć, by kupić ułamek akcji w Revolut?

Bezprowizyjne inwestycje na amerykańskiej giełdzie. Kup sobie akcje Facebooka i zapomnij

Kluczowe słowo to bezprowizyjność, czyli brak opłat za wykonywanie transakcji. Przypomnijmy, że dzisiaj by kupić amerykańskie akcje korzystając z pierwszego lepszego rachunku maklerskiego dającego taką możliwość prowadzonego przez biuro lub dom maklerski działający w Polsce, klient musi liczyć się z bardzo wysokimi prowizjami za pojedyncze transakcje.

I nie mówimy o 2 zł, 3 zł czy 5 zł opłaty, ale kwotach rzędu 30 zł. W największym skrócie czyni to nieopłacalnym zakup pojedynczych akcji lub małych pakietów. Chyba, że ktoś za mały pakiet rozumie akcje o łącznej wartości przekraczających 10 tys. zł. Wtedy to ma sens.

Innymi słowy, niedzielny drobny inwestor, który chce zainwestować dosłownie kilka tysięcy złotych na akcje kilku zagranicznych spółek, z których usług i produktów korzysta, raczej na pewno tylko na same prowizje wyda kilkaset złotych. W zamian za to otrzyma dostęp do analiz, których nie nigdy nie przeczyta.

Dodajmy do tego, że założenie rachunku maklerskiego mimo wszystko wymaga przejścia określonej procedury formalno-dokumentowej (nie bez powodu), zatem jeśli w niedzielę wieczorem nabierze ciebie chęć na zakup akcji, a nie posiadasz rachunku maklerskiego, to najwcześniej pierwsze zlecenie zrealizujesz dopiero w środę. W międzyczasie możesz sobie poczytać blogerów inwestycyjnych i ich super metodach na zarabianie.

Proces rejestracji w Revolut to kwestia minut. O tym jak wygląda procedura w dalszej części wpisu.

Chcesz mieć dostęp do amerykańskiej giełdy? Załóż Revolut już dziś

Ceny i opłaty za zakup akcji w Revolut

  • Kupując akcje via Revolut nie ma prowizji pod warunkiem, że jesteś użytkownikiem Revolut Metal. Wówczas użytkownik ma możliwość wykonania 100 bezprowizyjnych transakcji miesięcznie.
  • Docelowo użytkownicy Premium będą mogli wykonać 8 transakcji bez prowizji miesięcznie (każda następna to koszt ok. 5 zł, czyli wciąż mniej niż u konkurencji)
  • Użytkownicy opcji Standard będą mogli wykonać 3 darmowe transakcje miesięcznie, potem cena za transakcję wyniesie tyle samo co w przypadku użytkowników Premium, czyli ok. 5 zł.

Revolut pobiera opłatę roczną w wysokości 0,01% wartości zainwestowanego kapitału. Jeśli zainwestujesz 10 tys. zł to opłata wyniesie 10 zł plus koszty abonamentowe, czyli opłata za konto Premium lub Metal.

Mocne i słabe strony modułu inwestycyjnego w Revolut

Jeśli chodzi o UX (user experience czyt. wygląd i działanie aplikacji) trudno przyczepić się do czegokolwiek. Revolut przyzwyczaił nas do wysokiego poziomu dopracowania i intuicyjności. Nie inaczej jest w przypadku modułu inwestycyjnego, ale… sortowanie i przeszukiwanie spółek możliwe jest tylko po nazwie. Aż prosi się o więcej opcji np. rosnące, malejące, po cenie akcji, itd.

  • Widok portfela jest intuicyjny, ale szkoda, że nie pokazuje różnicy dziennej i różnicy całkowitej. Dobrze byłoby wiedzieć, czy danego dnia portfel zyskał lub stracił.
  • Wykresy są czytelne i działają płynnie. Można swobodnie przesuwać palcem po ekranie i sprawdzać kurs historyczny. Przykładowo w Degiro płynne przesuwanie palcem po wykresie jest niemożliwe. Trafienie w wybrany punkt wykresu to spore wyzwanie.
  • W Revolut handel zaczyna się o 15:34 i kończy o 22:00 (od 15:30 do 15:33 to czas aukcji zleceń kiedy ustalane są ceny otwarcia). Poza tymi godzinami nie możemy zlecić żadnej operacji, która byłaby realizowana podczas kolejnej sesji. To spory minus. Pokazuje, że jest to rozwiązanie dla okazjonalnych inwestorów, którym zostało zbyt dużo reszty z wakacji i chcieliby za nią kupić ułamek akcji Google (Alphabet Inc).

Jeśli chcesz pobawić się na giełdzie, jesteś niedzielnym inwestorem i twoje jedyne oczekiwania to wygoda, szybkość i czytelność – to Revolut je spełni.

po darmową kartę revolut kliknij tu

Jak zacząć inwestowanie z Revolut?

Nie wiem jakim prawnym cudem Revolutowi udała się sztuka uruchomienia opcji inwestowania, ale to zagwostka dla regulatora i konkurencji, która zapewne bacznie przygląda się usłudze i o wszystkich nieprawidłowościach szybko powiadomi media. Tym zajmiemy się kiedy indziej.

Gdy tylko otrzymałem informację, że dołączyłem do grona metalowców, w aplikacji mobilnej tuż pod opcją „Sejfy Vault” pojawiła się fioletowa ikona „Obrót giełdowy”. Po kliknięciu w nią uruchomiłem procedurę rejestracji, na którą składa się:

  • Obowiązkowe wyrażenie kilku zgód.
  • Wypełnienie ankiety określającej moje potrzeby inwestycyjne (ile zarabiasz, ile jesteś warty, czyli „worth net”, jaki jest Twój zawód).
  • Wskazanie rezydencji podatkowej.
  • Zaakceptować regulamin, oczywiście online. Usługę inwestycyjną dostarcza Revolutowi zewnętrzny broker DriveWealth.
  • Obligatoryjne zapoznanie się z 5 ważnymi dokumentami, z których najciekawszy nosi tytuł 14b-1(c), a jego treść sprowadza się do tego, że moje dane mogą być podane emitentowi akcji o ile ten ma do tego prawo i tego sobie zażyczy. Uśmiechnąłem się, bo zawsze tak robię, gdy nie wiem o co chodzi.

Nie owijając w bawełnę przejście całej tej procedury zajęło mi jakieś 10 sekund, gdyż jak większość świadomych konsumentów w Polsce posiadłem w szkole umiejętność błyskawicznego czytania ze zrozumieniem tekstów wyświetlanych na ekranie o przekątnej 4,7 cala.

W przypadku Revoluta sprawę łatwiejszego zrozumienia treści ważnych dokumentów ułatwił fakt, że tekst był w języku angielskim. Rozumiem, że „polski prawniczy” stosowany przez podmioty rynku finansowego, oferujące tzw. usługi masowe, równie dobrze mógłby być pisany alfabetem chińskim, japońskim lub arabskim, ale jednak kierując ofertę do Polaków powinni oni otrzymywać wszystkie dokumenty w j. polskim. Koniec i kropka.

Czy warto inwestować za pośrednictwem Revoluta?

Biorąc nieufność za dobrą monetę w żaden sposób nie śmiem zachęcać do inwestowania via Revolut sumy większej niż tę, którą mógłbyś stracić na wieczorze kawalerskim w kasynie. Jaka to suma, niech każdy oceni indywidualnie. Dlaczego tak uważam? Revolut to bardzo innowacyjny fintech z licencją na Litwie, ale moim zdaniem stać go na więcej.

Fintech Revolut wart prawie 2 mld USD z 4 mln użytkowników rośnie tak szybko, że aż strach pomyśleć o tym, jak błyskawiczny może być jego koniec i chociaż nie życzę mu tego oraz gorąco trzymam kciuki za sukces, to  jednak chciałbym doczekać się ukonstytuowania Revoluta licencją bankową przyznaną przez nadzór finansowy z jednego z następujących państw: Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania, Holandia, Belgia, Portugalia, Austria, Czechy, Szwecja, Finlandia, Szwajcaria, Irlandia lub Dania. Lista jest przemyślana i zamknięta.

Polskę pominąłem celowo, gdyż niebawem minie rok od wymiany przewodniczącego KNF w niechlubnych okolicznościach i uważam to to za zbyt krótki okres by uznać sprawę za zamkniętą. Pomijam kwestię wyjaśnień, bo tych nie doczekamy się jeszcze przez wiele lat.

Niezależnie od oceny prawnej i legalnej, Revolut pokazał, że można dostarczyć konsumentom aplikację umożliwiającą wygodne inwestowanie. Wcześniej dokonał tego przy wymianie walut, teraz wchodzi w nowe rejony, gdzie ścieżki od dawna wydeptuje m.in. Robinhood, który z kolei szykuje się do wejścia na europejski rynek.

W mojej opinii tak powinno wyglądać inwestowanie XXI wieku, które spełni oczekiwania 90% użytkowników bankowości mobilnej. Nie mam wątpliwości, że w tym kierunku powinny podążać banki w Polsce oraz Giełda Papierów Wartościowych. Polska giełda to obecnie bardziej temat na scenariusz filmowy dla Patryka Vegi i jeśli poważnie myślimy o rozwoju polskiego rynku kapitałowego to ani większe pokrycie analityczne, wciskanie toksycznych papierów staruszkom w oddziałach banków, golenie pracowników z pensji poprzez wciskanie im obowiązkowego PPK tudzież tworzenie kolejnych indeksów branżowych nie zastąpią wygody i niskich cen.