Sposób funkcjonowania sektora finansowego reguluje szereg aktów prawnych, w tym dyrektywa AML (Anti-Money Laundering), którą do polskiego porządku prawnego wprowadza ustawa o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy.  Zgodnie z art. 34 tej ustawy banki, ubezpieczyciele, podmioty telekomunikacyjne oraz inne instytucje obowiązane, mają prawo (a często nawet obowiązek) pozyskiwać skany dokumentów tożsamości.  To zamyka dyskusję.

Więzienie za kserowanie dowodu? To projekcja

„Dwa lata więzienia za skan dowodu” – takie nagłówki gazet pojawiły się wczoraj praktycznie we wszystkich mediach. Zgodnie z wchodzącą 12 lipca w życie ustawą o dokumentach publicznych karą zagrożone karą do dwóch lat więzienia ma być wytwarzanie, oferowanie, zbywanie lub przechowywanie w celu zbycia repliki dokumentu publicznego. Ustawa definiuje także „replikę”.

Komentarzy uznają te zmiany za korzystne, bo rzeczywiście problem z replikami dokumentów tożsamości istnieje i sporo kosztuje branżę finansową – to ona finalnie ponosi koszty kradzieży tożsamości. To zjawisko istnieje, sam również kiedyś padłem jego ofiarą. Instytucje sektorowo stosują różne procedury. Zdarzenie tego rodzaju wywołuje ekstremalny stres u ofiary. Brak systemowej ochrony, w tym jasnej i zrozumiałej ścieżki wyjścia z problemu jest faktem i tą sprawą faktycznie należałoby się zająć. Ministerstwo Cyfryzacji prowadzi już prace w tym zakresie.

Niemniej, należy pamiętać, że fakt pobierania skanu dowodu przez instytucje finansowe jest właśnie elementem ochrony przed kradzieżą tożsamości. Zwykle również należy pokazać twarz do kamery. Klientów trzeba jakoś weryfikować – zwłaszcza, że w dobie rewolucji usług cyfrowych konsumenci chcą być „na maxa” online’owi. Zmuszanie ich do długiej weryfikacji w oddziale to nie jest rozwiązanie, to nawet nie krok, a wręcz skok do tytułu.