Lee Jae-yong to wiceprezes Samsung Group i syn urzędującego prezesa Lee Kun-hee. De facto to jednak on stoi na czele grupy, po tym jak starszy z rodziny Lee ucierpiał z powodu zawału serca w 2014 roku.

Czytaj także: Estonia wypuści własną kryptowalutę?

Samsung w poważnych opałach. Prezes skazany

W 2014 roku prestiżowy magazyn Forbes umieścił go na 35 miejscu swojej listy najbardziej potężnych ludzi na świecie. Według tego samego rankingu Lee Jae-yong został uznany najbardziej wpływowym człowiekiem w Korei Południowej, wraz ze swoim ojcem.

Zarzuty wobec dziedzica Samsunga to przede wszystkim przekupstwa, malwersacje finansowe i ukrywanie sporej części swojego kapitału za granicą – donosi BBC. Jae-yong nie przyznawał się do winy, ale groziła mu jeszcze wyższa kara.

Koreański prokurator wnioskował o karę 12 lat pozbawienia wolności za podejrzane darowizny, które wiceprezes Samsunga przekazywał na rzecz organizacji non profit, kierowanej przez Choi Soon-sila, bliskiego współpracownika zhańbionego byłego prezydenta kraju Park Guen-hye’a.

W zamian za wspomniane darowizny Jae-yong miał otrzymać polityczne wsparcie, które pozwoliłoby mu zwiększyć swoje wpływy w Samsung Group. Były prezydent Park został postawiony przed sądem już w marcu tego roku, a jego współpracownika Choi skazano na 3 lata więzienia w czerwcu 2017.

Decyzja sądu nie jest jeszcze prawomocna, a adwokaci Lee zapowiadają odwołanie. Na razie nie wiadomo jak cała sprawa się zakończy, ale jedno jest pewne – dla Samsunga jest to kolejny cios wizerunkowy. Po zeszłorocznej aferze z wybuchowymi Samsung Galaxy Note 7