To całkiem niezły wynik jak na firmę, która do tej pory nigdy nie była rentowna. Startup wybrał dosyć nietypową formę oferty giełdowej – nie zdecydował się na skorzystanie z pomocy pośredników, a co najważniejsze nie wyemitował żadnych nowych akcji. Swoje papiery mogli natomiast zbyć na giełdzie dotychczasowi akcjonariusze.

Slack debiutuje na giełdzie i jest wart ponad 20 mld dolarów

Slack to komunikator dla biznesu, z którego można korzystać wewnątrz firmy. Pozwala na tworzenie zespołów, komunikację zarówno dwuosobową, jak i wieloosobową oraz na ustalanie kanałów dla poszczególnych projektów. Dzięki temu dane zespoły mogą wygodnie komunikować się między sobą bez „spamowania” pozostałym pracownikom.

Komunikator powstał w 2013 roku. Założycielem i CEO startupu jest Stewart Butterfield (zdjęcie powyżej), który posiada 7% akcji firmy. Dzięki tak udanemu wejściu na giełdę Butterfield stał się miliarderem, ponieważ jego akcje obecnie są warte około 1,5 mld USD.

No dobrze, ale skąd tytułowe nawiązanie do Ubera? Gigant z San Francisco także niedawno debiutował na Wall Street i miało być to największe IPO od czasów Alibaby z 2012 roku. Niestety pierwszą sesję Uber zakończył ze spadkiem o 7,6%, w efekcie czego za jedną akcję spółki trzeba było zapłacić 38,5 dolarów – tyle samo co za akcję Slacka. Firmy łączy także brak rentowności, ponieważ przed giełdowym debiutem przynosiły jedynie straty.