Z analizy wynika, że przychody na jednego klienta banku zmalały o ponad 11% względem 2008 roku. Wg ekspertów A.T Kearney – jednej z największych firm consultingowych na świecie, likwidacja oddziałów tylko w krótkim okresie poprawi wyniki finansowe banków. Transformacja cyfrowa to jedyne rozwiązanie i banki będą musiały poszukać modelu, który pozwoli im na przeciwstawienie się ofercie neobanków.

Liczba użytkowników tzw. challenger banków obecnie wynosi ok. 15 mln, ale do 2023 roku prawdopodobnie będzie ich już 85 mln. Oznacza to, że prawie co piąty mieszkaniec UE w wieku ponad 14 lat będzie klientem wyłącznie tego rodzaju instytucji finansowych.

Rozwój oferty open banking jest kluczowym czynnikiem zmian. Banki muszą dostosować swoją ofertę do nowej rzeczywistości, w której klienci oczekują czegoś więcej niż tylko prostego dostępu do pieniędzy i taniego rachunku.

Open banking to kluczowy czynniki rozwoju

Co robić? Rozwijać się w kierunku „one stop shop”, które odpowiadają na codzienne potrzeby klientów w zakresie wymiany walut, zakupu dopasowanych ubezpieczeń, skrojonych na miarę łatwo dostępnych kredytów czy nawet usług o charakterze rozrywkowym.

W Polsce liczba banków maleje głównie na skutek przejęć. Nasz rynek pod wieloma względami jest wyjątkowy, bo polski sektor bankowy jest liderem innowacji w zakresie aplikacji mobilnych. Na razie jedynym challengerem jest Revolut, ale na jego nieszczęście polski sektor bankowy nie ma zamiaru zasypywać gruszek w popiele (wiele banków już wdrożyło karty wielowalutowe). Jeśli zaś chodzi o innych challengerów (np. N26) to na razie na polskim rynku są oni w zasadzie niewidoczni. O wiele większe zagrożenie stwarzają plany GAFA.

Uruchomienie świadczenia „usług bankowych” przez Google lub Apple faktycznie może skłonić wielu klientów do przesiadki, ale biorąc pod uwagę liczne zagrożenia np. nakaz wyłączenia wtyczki przez amerykańską administrację z powodów politycznych, tego rodzaju dywagacje wciąż znajdują się na wysokim poziomie abstrakcji.