Jednym z głównych krytyków działań Komisji Nadzoru Finansowego w tym zakresie jest profesor Krzysztof Piech, ekonomista z Uczelni Łazarskiego, który specjalizuje się w zakresie kryptowalut. KNF opublikował w tej sprawie komunikat, w którym stwierdza:

– W nawiązaniu do głoszonych w ostatnich dniach przez p. Krzysztofa Piecha publicznie oraz w korespondencji e-mailowej treści zarzucających współodpowiedzialność Komisji Nadzoru Finansowego za tragiczną śmierć współwłaściciela jednej z giełd kryptowalut oraz za straty poniesione przez jej klientów w wyniku jej upadku, Urząd KNF informuje, że twierdzenia takie noszą znamiona pomówienia. Urząd KNF zamierza podjąć w tej sprawie stosowne kroki prawne – czytamy w komunikacie KNF.

O komentarz poprosiliśmy profesora Krzysztofa Piecha.

– To według KNF obwiniam Urząd o tragiczną śmierć współzałożyciela Bitmarket. Nikt więcej tak nie mówi, łącznie ze mną. Z drugiej strony, gdyby giełda nie upadła, człowiek by żył. A że KNF nie zrobił nic, żeby zapobiec upadkowi tej konkretnej giełdy, to może kiedyś ktoś się zastanowi nad przyczynami – komentuje prof. Krzysztof Piech.

KNF kontra kryptowaluty. Kto ma rację?

Sprawa jest złożona. KNF zwraca uwagę, że rynek kryptowalut nie jest w Polsce uregulowany, a Urząd nie rejestruje, ani nie nadzoruje giełd kryptowalutowych. Urząd nie posiada narzędzi umożliwiających pomoc osobom poszkodowanym w wyniku upadku giełd kryptowalut – wyjaśnia KNF. Co więcej nadzorca zwraca uwagę, że wielokrotnie ostrzegał przed lokowaniem środków w Bitcoina i inne tokeny. Faktycznie – pamiętamy kampanie społeczną z zeszłego roku zatytułowaną „A Ty kim będziesz, kiedy bańka pęknie?”.

KNF tłumaczy, że sprawuje nadzór tylko nad podmiotami świadczącymi usługi płatnicze. Oznacza to, że Urząd nadzoruje tylko te giełdy kryptowalut, które równocześnie świadczą usług płatnicze. W przypadku zidentyfikowania podmiotu świadczącego usługi płatnicze bez stosownego zezwolenia, co miało miejsce już kilkukrotnie w przypadku giełd kryptowalut, Urząd ma obowiązek złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i wpisać taki podmiot na listę ostrzeżeń publicznych KNF – czytamy dalej.

Czy w związku z tym upadek Bitmarketu sprawi, że KNF będzie częściej wpisywał giełdy kryptowalut na listę ostrzeżeń? Zadaliśmy takie pytanie rzecznikowi prasowemu KNF, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Urząd nie chciał dodawać nic więcej do już opublikowanego komunikatu.

Giełdy kryptowalut mogą działać w Polsce legalnie – zgodnie z komunikatem KNF z czerwca 2018 roku. Co więcej na początku bieżącego roku Urząd wpisał do rejestru małych instytucji płatniczych dwie spółki świadczące usługi jako giełdy kryptowault – Tapik i Conquista.

Czy rynek kryptowalut powinien zostać uregulowany?

Już wcześniej przedstawiciele branży kryptowalut zwracali się do KNF z prośbą o uregulowanie rynku. Urząd zwraca jednak uwagę, że podstawowym celem działania KNF jest nadzór ostrożnościowy nad rynkiem finansowym. A ani kryptowaluty, ani obrót nimi nie są elementami rynku finansowego, a często przedstawiane są wręcz jako nieregulowana alternatywa dla tego sektora.

Urząd wyjaśnia, że pomimo iż dostrzega ryzyko dla konsumentów, to nie posiada inicjatywy ustawodawczej. Ewentualne decyzje w zakresie uregulowania tego rynku w Polsce musiałyby zostać podjęte przez organy posiadające taką inicjatywę. KNF jest gotowy do wyrażenia opinii dotyczącej potencjalnego projektu ustawy, ale nie chce podejmować dyskusji z przedstawicielami branży zanim taki projekt ujrzy światło dzienne. „KNF uznaje takie działanie za niewłaściwe i zdecydowanie przedwczesne” – czytamy w komunikacie.

W tym miejscu można się zastanowić, czy uregulowanie byłoby faktycznie korzystne dla samego rynku? Gdy pojawi się regulacja to wraz z nią obowiązkowa stanie się także księgowość, raportowanie i publikowanie audytowanych sprawozdań, czy wymogi kapitałowe w złotych – to by prawdopodobnie zabiło większość giełd kryptowalut działających w Polsce.