Równo rok temu do polskiego prawa zaimplementowana została unijna dyrektywa PSD2 (ang. Payment Services Directive). To za jej sprawą na rodzimym rynku finansowym mogło zadebiutować kilka nowych usług – chodzi przede wszystkim o agregację rachunków bankowych i możliwość inicjowania płatności z różnych banków w jednej aplikacji. Przeczytaj tekst i dowiedz się, co udało się wypracować polskiemu rynkowi fintech i bankom przez ostatnie 12 miesięcy?

Zanim przejdziemy do samego podsumowania warto wyjaśnić kilka pojęć z zakresu dyrektywy PSD2:

  • TPP (Third Party Provider) – bank lub fintech, który za pomocą API łączy się z systemem danego podmiotu. Dzięki temu może zaoferować poniższe usługi – AIS i PIS.
  • usługa AIS (Account Information Service) – dostęp do informacji o rachunku. W jej ramach TPP może zaoferować takie usługi jak agregatory rachunków, czy potwierdzenie dochodu na podstawie historii z innego banku (wnioskując o pożyczkę nie trzeba przedstawiać osobnych zaświadczeń o zarobkach itp.). To klient decyduje komu, jakie konta i w jakim zakresie udostępnia.
  • usługa PIS (Payment Initiation Service) – dzięki temu rozwiązaniu TPP może inicjować płatności w imieniu klienta. Z punktu widzenia użytkownika może on po prostu zlecać przelewy w kilku bankach, korzystając z jednej aplikacji (bankowej lub fintechowej). Na razie taką możliwość udostępnia w Polsce tylko Bank Millennium.

Po pierwszych 12 miesiącach obowiązywania dyrektywy PSD2 usługę AIS wdrożyło u siebie już kilka banków – w różnej formie. Pięć z nich udostępnia agregatory rachunków, cztery umożliwiają potwierdzenie dochodu na podstawie historii z innego banku, a jeden weryfikuje w ten sposób tożsamość klienta online (BNP Paribas).

Jeśli chodzi o usługę PIS, to na razie została ona wdrożona tylko przez Bank Millennium. Dzięki temu klienci za pośrednictwem Millenetu mogą zlecać przelewy ze swoich rachunków w PKO BP, Banku Pekao, Santander Bank Polska, mBanku i ING Banku Śląskim.

Biorąc pod uwagę okoliczności pandemiczne, liczbę wdrożeń można określić mianem więcej niż zadowalającej. Pamiętajmy, że w kwietniu i maju mieliśmy prawie całkowity lockdown gospodarki – banki stanęły przed wielkim wyzwaniem jakim było przejście na pracę zdalną, a działy IT skupiły się na wdrożeniach związanych z Tarczą Antykryzysową. Dosłownie „zarywano nocki”, by wszystko działało poprawnie, a przedsiębiorcy mogli składać wnioski za pośrednictwem banków. I nawet w tych trudnych warunkach udało się sporo osiągnąć z zakresu otwartej bankowości.

Które banki udostępniają agregatory rachunków?

Jako pierwszy w Polsce agregator rachunków udostępnił ING Bank Śląski – stało się to już w październiku 2019 roku. Obecnie klienci ING mogą podejrzeć swoje rachunki w PKO BP, Banku Pekao, Banku Millennium, Santander Bank Polska, mBanku, BNP Paribas i Alior Banku. Dodatkowo Śląski jako pierwszy wprowadził możliwość podejrzenia salda w innym banku bez konieczności logowania do aplikacji oraz opcję analizy wydatków z tych kont i kart łącznie z wydatkami w ING.

Drugi w kolejce był Bank Millennium, który udostępnił agregator kont w styczniu bieżącego roku. Na razie to właśnie klienci Millennium mogą korzystać z najszerszego zakresu otwartej bankowości. Po pierwsze, mogą podejrzeć rachunki w aż ośmiu bankach: PKO BP (także Inteligo), Pekao, Santander, ING, mBank, BNP Paribas i Alior. Po drugie, mogą także potwierdzać swoje dochody na podstawie kont z innych instytucji (ale o tym w kolejnej części tekstu). I wreszcie po trzecie, w Millenecie można także zlecać przelewy z kont w innych bankach – o czym wspominaliśmy powyżej.

Swoje agregatory rachunków udostępniają także Alior Bank, Santander Bank Polska i PKO Bank Polski. Klienci Aliora mogą podejrzeć saldo z siedmiu innych banków, a posiadacze kont w Santanderze mogą korzystać z agregatora dla rachunków w pięciu innych podmiotach. Jako ostatni usługę AIS wdrożył PKO BP, który na razie umożliwia podgląd kont w trzech bankach.

Oznacza to, że na razie (stan na 13.09. 2020 r.) agregatory rachunków udostępnia pięć banków działających w Polsce. Poniżej tabela ze szczegółowym informacjami.

Potwierdzanie dochodu na podstawie historii z innego banku

Drugi wymiar usługi AIS to możliwość potwierdzenia swoich dochodów na podstawie historii z innego banku. Dzięki temu, w momencie starania się o pożyczkę, klient nie musi przedstawiać osobnych zaświadczeń o zarobkach. Obecnie taką usługę oferują cztery banki działające w Polsce – Bank Millennium, ING Bank Śląski, Alior Bank i mBank.

Najwięksi wybór mają klienci mBanku, którzy mogą potwierdzać swój dochód w oparciu o historię aż z dziewięciu banków. Chodzi o takie instytucje jak PKO BP, Bank Pekao, Santander Bank Polska, ING, BNP Paribas, Bank Millennium, Alior Bank, Getin Bank i Bank Ochrony Środowiska.

Z kolei posiadacze rachunków w Banku Millennium, ING Banku Śląskim i Alior Banku mogą potwierdzać dochody na podstawie historii z kont w ośmiu bankach. Poniżej tabela przedstawiająca wszystkie szczegółowe dane.

Otwarta bankowość – co jeszcze przed nami?

Nie ulega wątpliwości, że w ciągu najbliższych miesięcy będziemy obserwować dalszy rozwój usług z zakresu open bankingu. Z informacji uzyskanych przez Fintek.pl wynika, że już niedługo agregację rachunków bankowych udostępni Bank Pekao. Otwartą bankowość zamierza rozwijać także Citi Handlowy, a SGB Bank zdradził, że podgląd rachunków prowadzonych w innych bankach ma pojawić się w przyszłym roku.

W nadchodzącym okresie można spodziewać się także dalszego rozwoju usług PIS. Na razie takie rozwiązanie oferuje tylko Bank Millennium, dlatego wielce prawdopodobne, że w ciągu najbliższych miesięcy do tej listy dołączy kilka innych podmiotów.

Wszystkie istotne informacje na temat rozwoju otwartej bankowości – z punktu widzenia banków, fintechów i klientów – znajdziecie w naszej zakładce PSD2.

Fintechy a otwarta bankowość?

Licencję KNF na świadczenie usługi wyłącznie dostępu do rachunku posiadają 3 spółki (Kontomatik, Banqware i Ramp Link). W zeszłym tygodniu Kontomatik pozyskał nowych inwestorów i zapowiedział wyjście na nowe rynki. Gruszek w popiele nie zasypuje także Banqware (banqUp), które także w zeszłym tygodniu nawiązało współpracę z twórcami Zencard. Nie ma tygodnia, by podmioty z rynku finansowego nie informowały o nowych wdrożeniach z zakresu otwartej bankowości, a spora część z nich to dzieło współpracy z fintechami lub zespołami ludzi, którzy na fintechach zjedli zęby. Współpraca między fintechami a bankami nigdy nie była lepsza.

Nie ma na polskim rynku niebankowych fintechów, które oferowałyby działającą z sukcesem aplikację do agregacji rachunków. To wcale nie oznacza, że biznes nie ma przyszłości – o ile w relacjach z konsumentami najtrudniejsze jest budowanie skali, rozpoznawalności marki i finansowanie całego przedsięwzięcia, o tyle w relacjach b2b przyszłość wygląda już bardziej różowo. Szczególnie obiecująco wygląda kwestia zdalnej weryfikacji tożsamości, podpisywania dokumentów online i rozwój sztucznej inteligencji.

Czy 10 lat temu ktokolwiek wyobrażałby sobie telewizyjną reklamę banku, gdzie nie reklamuje się wysokości RRSO, ale fakt, że można przelewać pieniądze do rodziny wydając komendy głosowe?

Dynamikę zmian przyśpiesza rosnące jak na drożdżach e-commerce, ale przede wszystkim zachodzące zmiany społeczne, dla którego praca zdalna to coś zupełnie normalnego, a coraz większe zdziwienie wzbudza konieczność stania w kolejce do kasy czy obowiązek płatności gotówką. Na uwagę zasługuje Fundacja Polska Bezgotówkowa – obecnie w Polsce działa już 1 mln terminali płatniczych, z tego 300 tys. pochodzi z programu Polska Bezgotówkowa. Na 1 terminal płatniczy przypadają zaledwie 43 karty płatnicze – wciąż mamy białe plamy na mapie dostępności płatnością kartą, ale w zasadzie każdego dnia stają się one coraz mniejsze. Jest to skok cywilizacyjny.

Kto zyskuje na otwartej bankowości?

Nie zmienia to faktu, że na razie najwięcej na otwartej bankowości zyskuje… bankowość, przy czym sformułowanie „zyskuje” należy rozumieć jako budowanie przewag konkurencyjnych wobec tych, którzy mieli banki pokonać. Sektor bankowy przede wszystkim inwestuje w innowacyjne rozwiązania, VAS-y (np. bilety w apce mobilnej, płatności telefonem, automatyczne opłaty za autostrady za sprawą rozwiązania Autopay od Blue Media, itp.). W sumie w 2019 roku banki na innowacje wydały 1,68 mld zł. Chociaż trudno określić jakie przynosi to bezpośrednie korzyści finansowe, to są one policzalne chociażby w liczbie użytkowników – z bankowości mobilnej w Polsce korzysta ponad 12 mln klientów. Efekt? Kto nie ma dobrej aplikacji, ten nie zarobi na sprzedaży usług bankowych. Co prawda pojawiają się już pierwsi „challengerzy”, który idą krok dalej i oferują usługi bankowe bezpośrednio w komunikatorach społecznościowych, czyli tam, gdzie są ich klienci. Jednak na razie to mikropodmioty, których przyszłość jest bardzo niepewna.

Ale rozwój cyfrowy usług bankowych ma to też swoją drugą stronę – kto nie będzie miał cyfrowej tożsamości, ten w przyszłości nie skorzysta wygodnie z coraz szerszego pakietu usług online – od konsultacji medycznych i czy zakupu ubezpieczenia, po kupienie losu w Lotto. Do usługi mojeID wdrażanej przez Krajową Izbę Rozliczeniową dostęp ma już ponad 9 mln klientów banków. Klienci nie zauważają tych innowacji, tylko po prostu korzystają z nich. Może jest ich zbyt wiele, by śledzić wszystkie, ale z całą pewnością, mają one coraz większy wpływ na życie.

Otwarta bankowość miała pogrążyć tradycyjne banki, których rychły upadek wieszczono na konferencjach technologicznych i finansowych. Ich miejsce miały zająć challenger banki, które oferowały usługi fintech lepiej i za darmo. Okazuje się, że jest odwrotnie – challenger banki powoli tracą dobrą prasę, a inwestorzy coraz mniej chętnie finansują przedsięwzięcia, których jedynym celem jest zwiększenie skali bez większego pomysłu na budowanie rentowności. A tradycyjne banki? Stały się challengerami same dla siebie z tą różnicą, że mimo ciężkich okoliczności – wciąż zarabiają i odrabiają lekcje – inwestują, zmieniają się i dzisiaj są jednym z głównych motorów napędowych innowacji w Polsce.

Rafał Tomaszewski i Łukasz Piechowiak