Ostatnie 12 miesięcy zostało naznaczone przez pandemię COVID-19 i chociaż większość upadków nie miała ścisłego związku z tym zjawiskiem, to nie ulega wątpliwości, że tak duży szok dla społeczeństwa i gospodarki odegrał w tym pewną rolę. Część firm korzystała na zaistniałych zmianach, ale wiele musiało ciąć koszty i wycofywać się z ambitnych planów. W skrajnych przypadkach kończyło się to zamknięciem biznesu.

Rok 2020 to koniec fintechu Wirecard

Bez wątpienia najbardziej spektaluklarrym upadkiem 2020 roku był koniec niemieckiego giganta Wirecard. W czerwcu audytor, firma doradcza EY, nie mogła doszukać się w bilansie Wirecard 1,9 mld euro. Na początku wydawało się, że pieniądze mogą znajdować się w dwóch bankach na Filipinach, ale oba zgodnie zaprzeczyły takim doniesieniom. Ostatecznie okazało się, że doszło do ogromnego przekrętu finansowego, a firma musiała złożyć wniosek o upadłość.

Był to spory cios dla całej branży fintech, ponieważ Wirecard przetwarzał płatności dla takich brytyjskich finteschów jak Curve, Pockit, czy Soldo. Obecnie działające aktywa dawnego niemieckiego giganta są sprzedawane do innych klientów. I tak europejską część Wirecard kupił Santander, a dział odpowiedzialny za weryfikację klientów przejął fintech IDnow.

Więcej informacji o aferze Wirecard możecie przeczytać w podlinkowanej zakładce.

Upadek niemieckiego Monedo

To nie był dobry rok dla niemieckiego sektora FinTech. Z dużymi problemami musiała mierzyć się także firma Monedo, która w sierpniu wszczęła procedurę upadłościową. Niemniej spółka zapewniała, że nie składa broni i zamierza szukać inwestora.

Monedo to pozabankowy pożyczkodawca online. Firma powstała w 2012 roku, a w zeszłym roku zatrudniała ponad 350 osób w siedmiu różnych krajach – także w Polsce.

Pandemia to ciężki czas dla firm z branży LendTech. Główne problemy to niepewność co do wyceny ryzyka kredytowego oraz przeregulowanie rynku. To właśnie te trudności odczuło Monedo, które jeszcze w 2017 roku było wyceniane na 230 mln euro. Teraz firma mierzy się z widmem upadłości.

Bó – nieudany atak RBS na brytyjskie fintechy

Nadzieje Royal Bank of Scotland na rzucenie wyzwania konkurencji w postaci Monzo, czy Starling okazały się mrzonką. Bó, czyli challenger bank działający pod egidą RBS zakończył działalność w kwietniu 2020 roku – zaledwie 6 miesięcy po wejściu na rynek.

Fintech Bó wystartował w listopadzie 2019 roku, a kilka miesięcy później posiadał już silną kadrę zarządzającą. Niestety w lutym 2020 bank popadł w kłopoty w związku z silnym uwierzytelnianiem klientów (ang. SCA). Z tego powodu challenger musiał zastąpić wszystkie karty, które wydał użytkownikom. Po tym kryzysie nie udało się już odbudować marki.

Growth Street na równi pochyłej

W lipcu 2020 roku działalność musiał zakończyć także brytyjski fintech Growth Street, działający w sektorze pożyczkowym. Spółka wystartowała w 2015 roku i przez pierwsze pięć lat działalności udzieliła pożyczek o wartości ponad 500 mln funtów. Problemy fintechu zaczęły się jednak w roku 2019.

W grudniu 2019 z funkcji CEO zrezygnował Greg Carter, a w marcu 2020 podjęto decyzje o zamknięciu dostępu do platformy dla inwestorów. Miało to ustabilizować sytuację firmy w czasie pandemii COVID-19. Niestety w następnych miesiącach pojawiły się kolejne wyzwania, inwestorzy wycofali się ze wsparcia spółki, a w maju 2020 Growth Street zanotowało stratę rzędu 1,86 mln funtów.

To tylko kilka przykładów firm, które zostały zmuszone do zakończenia działalności w 2020 roku. Można tu także wspomnieć o takich spółkach jak Bean (aplikacja z zakresu otwartej bankowości), czy Orca Money (agregator pożyczek P2P). Niemniej kryzys wywołany pandemią miał także pozytywne skutki dla branży.

W związku z COVID-19 dużo zyskały między innymi fintechy działające w obszarze e-commerce – chodzi tutaj o wszelkiego rodzaju zakupy internetowe, transakcje online i odroczone płatności (BNPL).