Szybko, bo pozwolić rozwijać się kryptowalutom w nieuregulowanym środowisku jest nieodpowiedzialne. Niedawno Facebook zapowiedział uruchomienie swojej własnej kryptowaluty o nazwie Libra, której start przewidziano na I kw. 2020 roku. Gdy 10 lat temu Nasza Klasa wprowadzała „Eurogąbki” to próżno było szukać kogoś, kto uznałby to za zagrożenie dla jakiejkolwiek waluty. Zatem jak za 30 lat będziemy wspominać dzień uruchomienia Libry to historycy będą mogli pisać peany, że Polacy byli pierwsi, ale zamiast zainteresować się tematem, to go wyśmiali.

Libra to już nie jest pukanie do drzwi sektora finansowego, tak jak to miało miejsce wcześniej przy okazji nieśmiałych prób rozwoju płatności p2p, ale wręcz wyważenie zabarykadowanych bram do elitarnego klubu, przewrócenie stolików i zamówienie sobie i kolegom drinków na koszt pozostałych uczestników imprezy. Nie jest żadną przesadą stwierdzenie, że Facebook z własną walutą będzie już nie tylko medium społecznościowym, ale czymś na kształt nowoczesnego banku – Facebook Banku.

Komu nie podoba się Libra?

W zasadzie od czasu Cambridge Analytica działalność Marka Zuckerberga nie podoba się większości, ale – ku zdumieniu odbiorców sprzeciwu – ów wyraz niezadowolenia zwykle wyrażany jest na Facebooku.

Widać jak wielki wpływ na demokrację miał Facebook, zatem nie sposób nie czuć podobnych obaw w stosunku do potencjalnego wpływu kryptowaluty Libra na kształt rynku finansowego. Mechanizm działania niezadowolenia społecznego z powodu agresywnej działalności Facebooka przy jednoczesnej akceptacji nowych, coraz bardziej inwazyjnych usług jest czymś trudnym do wyjaśnienia, ale równolegle wyznacza prawdopodobny scenariusz rozwoju.

Najpierw Facebook utworzy nam rachunki do Libry, zachęci do korzystania z niej (lub zmusi, np. reklamy na Facebooku trzeba będzie rozliczać w Librze), a za dwa lata zorientujemy się, że walutę tę można wypłacać z bankomatów.

O ile w Europie nikt za bardzo nie myśli o tworzeniu zakazu, a bardziej o regulacji sektora, to w USA do sprawy politycy podchodzą bardziej agresywnie. Komisja Finansów Kongresu USA zaapelowała do kongresmenów by ci wymusili zawieszenie prac nad Librą.

Wcześniej Komisja w swoim liście do Facebooka wyraziła zaniepokojenie związane z potencjalnym wykorzystaniem Libry, a jakże – przez przestępców (to zupełnie tak samo jak dolar); braku nadzoru regulacyjnego, zabezpieczenia depozytów i wyjaśnienia jak dokładnie ma działać mechanizm tej kryptowaluty, która ma być tzw. stable coinem (stabilną kryptowalutą odporną na wahania kursowe).

Nikt tego nie chce napisać, ale cel wydaje się oczywisty – Mark Zuckerberg najprawdopodobniej planuje, by jego kryptowaluta zastąpiła nie tylko dolara, ale także euro, funta i złotego. Czy jest się czego bać? Tak, jest.